niedziela, 18 września 2011

Premierka nie przejdzie! (na razie)

Forowicz, który przeczytał w „Newsweeku” artykuł pt. „Tusk przekazał premier Chorwacji projekt Traktatu Akcesyjnego” (tekst dostępny tutaj), pisze: „Dziesięć razy przeczytałem powyższe zdanie i nic. (...) Dopiero z dalszej części tekstu dowiedziałem się, że chodzi o niewiastę. Skoro ta niewiasta jest godna piastować takie odpowiedzialne stanowisko, to dlaczego nie można opisać jej stanowiska właściwym rodzajem gramatycznym? (...)” i proponuje tak zmienić wadliwy według niego tytuł: „Tusk przekazał premierowej Chorwacji projekt Traktatu Akcesyjnego”.
Otóż proponowana przez forowicza zmiana byłaby myląca. Przyrostek -owa (podobnie jak przyrostek -ina), dodawany do męskich nazw stanowisk, funkcji, zawodów itp. tradycyjnie tworzy nazwy odmężowskie. Zatem „premierowa” oznaczać będzie „żonę premiera”, tak jak np. słowo „prezydentowa” powszechnie będzie rozumiane jako „żona prezydenta”, „profesorowa” – „żona profesora”, „doktorowa” – „żona doktora”, „sędzina” (uwaga!) – „żona sędziego” itp.
Kiedyś już pisaliśmy o tym, że polszczyzna ma problem z żeńskimi nazwami stanowisk, funkcji, profesji itp. (więcej tutaj). Dążenie do feminizacji języka, coraz wyraźniejsze nie tylko w kręgach feministek, jest na pewno zjawiskiem pozytywnym i, jak mamy nadzieję, przyniesie trwałe zmiany, poszerzając zasób słownikowy języka polskiego. Pracując nad „ukobieceniem” polszczyzny, nie możemy jednak zapominać o tradycyjnym znaczeniu słów i przyrostków słowotwórczych. Nietrudno bowiem sobie wyobrazić, jak urażona mogłaby się poczuć niejedna pani profesor, pani sędzia, pani prezes czy pani premier, jeśli sprowadzilibyśmy ją do roli żony swojego męża, odbierając jej tym samym prawo do tytułu wieńczącego niejednokrotnie trudną ścieżkę kariery zawodowej.
Na razie polszczyzna (przynajmniej w swej ogólnej odmianie) nie akceptuje przyrostka -ka jako uniwersalnego przy tworzeniu nazw własnych. Zatem „premierka”, podobnie jak np. „prezydentka”, „prezeska” czy „profesorka” w ogólnopolskiej odmianie, w sytuacjach oficjalnych czy służbowych nie mają jeszcze racji bytu. Zostaje nam „pani premier”, „pani prezes”, „pani prezydent”, „pani profesor” etc. Na razie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz