sobota, 14 lutego 2015

Jak postąpić z Murzynem?

Koleżanka, która pracuje jako nauczycielka w jednej z warszawskich szkół podstawowych, zdradziła mi ostatnio: „Wiesz, nie mam już siły dyskutować z uczniami i ich rodzicami o tym, że słowo Murzyn jest jak najbardziej poprawne, niedyskryminujące, nieobraźliwe itd. To po prostu neutralne określenie, błędnie dyskwalifikowane w imię źle pojętej poprawności politycznej”. Zdziwiłam się, bo wydawało mi się, że tego typu dyskusje, wywołane kilka lat temu przez fundację Afryka (polecam bardzo dobry artykuł na ten temat z dziennika „Rzeczpospolita” – tutaj) zupełnie już przycichły, a sprawa Murzyna zniknęła równie gwałtownie, jak wybuchła. Jak się okazuje, racji nie miałam, a słowo Murzyn nadal budzi emocje, choć może już nie publicznie jak jeszcze niedawno: temat niegdyś polityczny stał się teraz problemem „ulicznym”, rozstrzyganym w mowie potocznej i nie przez dziennikarzy, profesorów czy językoznawców (w tym kontekście polecam lekturę reportażu z „Dużego Formatu" – tutaj), ale przez zwykłych użytkowników języka.
Nie zamierzam tu powielać tez stawianych przez różnych autorów – zainteresowanych odsyłam do wyżej przywołanych tekstów z „Rzeczpospolitej” i „Dużego Formatu”, a także do takich, ciekawych moim zdaniem, felietonów, jak ten z portalu Oblicza Kultury (tutaj) czy z gazety „Gość Niedzielny” (tutaj) albo post z bloga Eksploatyka (tutaj). Postanowiłam tylko uporządkować kwestie językowe – wypunktowuję je poniżej.

1. Etymologia. W Słowniku etymologicznym języka polskiego autorstwa Aleksandra Brücknera znajdziemy następujące wyjaśnienie etymologii słowa Murzyn: pochodzi ono od murzyć się, czyli czernić, autor przywołuje w tym kontekście niemiecki (Mohr) i łaciński (Maurus) źródłosłów, dodając także greckie Maurowlachia – słowo, które dosłownie należałoby przetłumaczyć jako „ciemni, czarni Włosi”. Zatem słowo Murzyn w świetle tej etymologii to to samo, co Czarny (zob. niżej).
2. Ortografia. Trzeba pamiętać, że słowo Murzyn ma w polszczyźnie dwojaką pisownię – sposób zapisu odzwierciedla znaczenie tego określenia. Jeśli zapiszemy Murzyn wielką literą, wskazujemy, że chodzi o neutralną nazwę rasy, natomiast już napisanie murzyn odsyła do negatywnego skojarzenia – jest wtedy pogardliwym wskazaniem na człowieka wykonującego za innych niewdzięczną robotę lub wykorzystywanego (jak niewolnik) przez innych. To zresztą nie jedyne tak rozróżniane w pisowni słowo w polszczyźnie – podobnie jest np. ze słowem Cygan/cygan czy Żyd/żyd (w tym ostatnim przypadku rozróżnienie dotyczy jednak narodowości – wielka litera – lub wyznawanej wiary – mała litera). W mowie na neutralne bądź pejoratywne zabarwienie słowa Murzyn (tudzież innych) wskazywać może wyłącznie kontekst i ton wypowiedzi.
3. Frazeologia. Istnieje w polszczyźnie powiedzenie, które ma wybitnie negatywne konotacje: „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść”. Miłośnikom serialu Alternatywy 4 od razu skojarzy się zapewne odcinek 5 z Abrahamem Lincolnem (postać grana przez Ryszarda Raduszewskiego; w innym z odcinków nazwana Negatywem – tutaj) przekopującym w ramach czynu społecznego osiedlowy trawnik. To zdanie, przywoływane także w politycznej dyskusji na temat słowa Murzyn, stanowi najmocniejszy argument przeciwników Murzyna w polszczyźnie – według oponujących przeciw Murzynowi pogarda pobrzmiewająca w tym powiedzeniu rzutuje na inne użycia wyrazu Murzyn, tym samym sprawiając, że omawiane słowo przestało być neutralne. I o ile trudno się nie zgodzić, że frazeologizm „Murzyn zrobił swoje...” jest rasistowski, o tyle już rozszerzanie znaczenia tego frazeologizmu na każde inne użycie słowa Murzyn wydaje się za daleko idącym wnioskiem.
4. Tendencje rozwojowe języka. W Poradni językowej PWN (tutaj) znaleźć można wypowiedź językoznawcy prof. Marka Łazińskiego wskazującą na dostosowywanie się polszczyzny do innych języków i – w omawianym kontekście – ustępowanie słowa Murzyn słowu Czarny. Czy jednak taki zabieg na języku ma sens? W świetle przywołanej wyżej etymologii, a także wobec negatywnych przecież skojarzeń ze słowem czarnuch czy wyrażeniem robota na czarno, należałoby na to pytanie odpowiedzieć przecząco.

Tyle kwestii językowych. Co zatem zrobić z Murzynem? Pod przywołanym wyżej postem z bloga Eksploatyka znalazłam taki komentarz: „Poprawność językowa to jest taka sama choroba jak lekceważenie i atakowanie ludzi. Zapomina się wtedy od głębszym sensie”. Zgoda, ale pod jednym warunkiem: jako jednostkę chorobową należałoby też zakwalifikować poprawność polityczną. Jej zwolennicy często bowiem zapominają o sensie słów wywodzonym przecież z ich etymologii, historii w polszczyźnie, a przede wszystkim z kontekstów, w jakich te słowa funkcjonują. I jako że konteksty bywają różne, nie da się do słów takich jak Murzyn stosować zawsze jednakowej miary. To do nas, użytkowników języka, należy decyzja, które określenie wybrać w danej sytuacji – musimy przy tym brać pod uwagę tradycję językową (a zgodnie z nią, powtórzmy, wyraz Murzyn jest neutralny), ale i dobro naszych rozmówców (jeśli ci są przedstawicielami rasy czarnej i odbierają jako negatywne nazywanie ich Murzynami). I nawet jeśli w danym kontekście słusznie będziemy starać się unikać danego określenia, nie chciejmy unikać go w ogóle, by w efekcie nie uczynić z niego właśnie wyrazu pogardliwego czy pejoratywnego na stałe.


niedziela, 1 lutego 2015

O przecinkach słów kilka

Z pewnością większość użytkowników języka dbających o poprawność swoich wypowiedzi zapytana o to, jakie językowe mody uważa za szczególnie drażniące, na którymś z pierwszych miejsc wymieni nadmiar anglicyzmów. Przyznam, że ta wada współczesnej polszczyzny także i dla mnie jest jedną z najgorszych, a śledzenie wpływów języka angielskiego na naszą rodzimą mowę staje się powoli moim konikiem. Tym razem jednak nie będę pisać o kuriozalnym często stylu tekstów branżowych (np. informatycznych czy z zakresu nauk ekonomicznych) lub języku artykułów o modzie i urodzie (było o tym niedawno – tutaj) ani o wywodzonym z angielskiego urodzaju wielkich liter – napiszę za to o… przecinkach.

Problem dotyczy głównie cytowanych w tekstach wypowiedzi np. jakichś autorytetów w dziedzinie, o której traktuje dana publikacja, albo (w beletrystyce) przytaczanych monologów wewnętrznych bohaterów powieści czy opowiadań. Za anglicyzm uznaję następujące formy zapisu:
1. W cytatach: „Uważam, że nasi piłkarze ręczni powinni wygrać mecz z Katarem”, powiedział trener reprezentacji Polski. „Sędziowie byli dla naszej drużyny niesprawiedliwi”.
2. W monologach wewnętrznych bohaterów: „I cóż, że przegrałam”, pomyślała Jane. „To i tak nie miało już znaczenia”.
Anglicyzmem jest tu użycie przecinka zamiast myślnika w miejscach, gdzie w obręb cytatu (tak traktować też można myśli bohatera powieści/opowiadania) wtrącone zostały komentarze autora czy narratora tekstu. Zatem poprawny – zgodny z rodzimymi zwyczajami interpunkcyjnymi – zapis powinien wyglądać tak:
1. W cytatach: „Uważam, że nasi piłkarze ręczni powinni wygrać mecz z Katarem powiedział trener reprezentacji Polski. Sędziowie byli dla naszej drużyny niesprawiedliwi”.
2. W monologach wewnętrznych bohaterów: „I cóż, że przegrałam pomyślała Jane. To i tak nie miało już znaczenia”.
Argumentem zwykle podnoszonym przez autorów czy tłumaczy tekstów za wersją z przecinkami jest to, że taki zapis wydaje się im logiczniejszy, czytelniejszy, a przede wszystkim… częstszy. Moje kontrargumenty? Oto one:
1. Częstsze jest dla nas zwykle to, co częściej widzimy. Jeśli ktoś czyta głównie anglojęzyczne teksty, przyzwyczaja się do stosowanych tam zasad i uznaje je za poprawne (i jedynie słuszne), po czym bezwiednie kopiuje je na grunt polszczyzny, nie zastanawiając się nad obowiązującymi w naszym języku – innymi – zwyczajami interpunkcyjnymi.
2. Czytelność publikacji nierzadko uzyskuje się dzięki ujednoliceniom określonych sposobów zapisu. Ten argument należy odnieść przede wszystkim do tekstów beletrystycznych, w których w dialogach w języku polskim tradycyjnie* stosujemy myślniki. Per analogiam zatem zastosowanie podobnego zapisu w monologach wewnętrznych (tym odróżniających się od dialogów tylko, że myśli bohaterów zwykle zamykamy w cudzysłowie lub zapisujemy kursywą) sprawia, że tekst staje się lepszy edytorsko, bo forma zapisu różnych wypowiedzi (dialogowych i monologowych) jest podobna.
3. Czytelność tekstów jest m.in. wynikiem uświadomienia sobie przez ich autora (czy tłumacza) pewnej hierarchii znaków interpunkcyjnych. Wedle tej hierarchii przecinek jest najsłabszym znakiem interpunkcyjnym, myślnik natomiast mocniej wyodrębnia przedzielane nim części wypowiedzi, wskazując na ich różny charakter czy różne funkcje. Porównajmy:
„W czwartek, jak mi się zdaje, byłam w kinie”.
„W czwartek – jak mi się zdaje – byłam w kinie”.
Stąd zastosowanie myślnika w cytatach czy monologach wewnętrznych przeplatanych komentarzami narratora/autora wydaje się o wiele lepszym zabiegiem, wyraźniej bowiem podkreśla odrębność przytaczanych kwestii od tego, co jest głosem wobec nich zewnętrznym.
4. Dbając o poprawność, zawsze warto sięgnąć do Słownika ortograficznego PWN – i to chyba jest najmocniejszy argument. Otóż na początku tego kompendium wiedzy o pisowni polskiej znaleźć można zasady ortograficzne i interpunkcyjne. Wśród nich np. taką, dotyczącą cudzysłowu właśnie: „Jeśli w obręb cytatu wprowadzono jakieś komentarze: autora czy narratora — wydzielamy je myślnikami” (całość zasady razem z przykładem tutaj).

Tropiąc wpływy języka angielskiego na polszczyznę, często zwracamy uwagę na kopiowanie słownictwa czy całych frazeologizmów, rzadziej na tak nieistotne pozornie szczegóły jak znaki interpunkcyjne. Tymczasem także w zmieniającej się polskiej interpunkcji widać niepotrzebne zupełnie anglicyzmy. Dlatego moja batalia przeciwko przecinkom nie jest wskazaniem na wyższość jednych znaków interpunkcyjnych nad innymi, ale apelem o uświadomienie sobie różnic między angielskim a polskim sposobem zapisu.

*
Piszę „tradycyjnie”, ponieważ na świeżo mam w pamięci sposób zapisu przyjęty np. w powieści Adáma Bodora pt. Ptaki Wierchowiny (Wołowiec 2014), gdzie świadomie nie zastosowano żadnych znaków interpunkcyjnych wydzielających wypowiedzi i monologi bohaterów od toku narracji, co dało efekt stopienia się narracji z dialogami i monologami postaci.