sobota, 31 grudnia 2011

Kuchnia dla krakowiaków, wino – dla górali?

Zapewne analiza tekstów na stronie WWW nie jest najlepszym sposobem na wybranie restauracji, która zaspokoi nasze kulinarne gusta. Lepiej jest zdać się na smak, węch i intuicję – w ten sposób przynajmniej nie popsujemy sobie apetytu. Natomiast czytając na pusty żołądek rozmaite reklamy (?) lokali, apetyt nie tylko możemy sobie popsuć, ale też – całkiem go stracić.
My jednak przeczytaliśmy. A raczej – trafiliśmy na stronę krakowskiej restauracji Kuchnia i Wino za sprawą felietonu Wojciecha Nowickiego, który dla czytelników „Gazety Wyborczej” co jakiś czas testuje gastronomiczne wzloty i upadki rodem z królewskiego i stołecznego grodu nad Wisłą (o restauracji Kuchnia i Wino napisał tutaj). Kulinarny felieton z gazety pobudził bowiem nie tyle nasz apetyt, co ciekawość. I tak oto przez krainę kuchni i wina dotarliśmy na ziemię nonsensu.
Witryna WWW restauracji (tutaj link) wita użytkowników hasłem (całkowita zgodność pisowni z oryginałem – tu i dalej): „Niniejsza strona została stworzona aby przybliżyć Państwu uroki znakomitej Krakowskiej restauracji, »Kuchnia i Wino«”. Kto by się czepiał przecinków, gdy jeść się chce? Kto by zwracał uwagę na wielkie litery, gdy w brzuchu burczy? Kto wreszcie wytykałby komukolwiek palcem styl rodem z lokali gastronomicznych typu GS, gdzie quasi-urzędowy sztywny ton pobrzmiewał z jadłospisów i zeszytów księgi wniosków i zażaleń, ześlizgując się raz w humor, a raz w bliską rozpaczy powagę?
Zatem i my się nie czepiliśmy, tylko czytaliśmy dalej. W ten sposób dowiedzieliśmy się m.in., że: „Restauracja Kuchnia i Wino została założona w 2002 roku, by służyć zarówno rdzennym Krakowiakom jak i gościom przebywającym w tym pięknym mieście przez zaledwie krótki czas, jako miejsce romantycznych schadzek czy biznesowych spotkań”. Cóż, słowniki notują wprawdzie, że krakowiak może być synonimem krakowianina, jednak jest to znaczenie dziś już odchodzące w niepamięć; krakowiaków kojarzymy raczej jako opozycję do np. górali (zob. znana opera Wojciecha Bogusławskiego), czyli jako określenie mieszkańców regionu krakowskiego, a nie – samego grodu Kraka. Zapewne jednak zamysłem autora opisu restauracji Kuchnia i Wino było stworzenie tekstu oryginalnego, szlachetnie postarzonego i budzącego apetyt na jeszcze więcej – niekoniecznie słów.
Dalsza lektura tekstów „reklamujących” restaurację przekonała nas jednak, że autor tego opisu tak ugrzązł w językowych zawiłościach, że ostatecznie rozprawił się z resztkami apetytu swoich czytelników. Poniżej przykłady:
•„[Restauracja została założona] jako miejsce gdzie wykwintną kuchnię i profesjonalną obsługę można spotkać na porządku dziennym” – porządek dzienny to zapewne specjalna przedkuchenna salka, z której doskonale wyszkoleni kelnerzy, wytwornie odginając mały paluszek, startują z potrawami, przekazywanymi im niespiesznie przez mistrzów sztuki kulinarnej.
•„Restauracja Kuchnia i Wino mieści się w Krakowie, przy pięknej ulicy – Józefa 13. Jest ona położona w najbardziej tajemniczych i uroczych dzielnic Krakowa – Kazimierzu” – tu znać, że autor opisu trudząc się nad tekstem, zgłodniał i ukradkiem zjadł dwa wyrazy.
•„Najważniejsze jest pierwsze wrażenie, a przekraczając próg naszej restauracji Państwa zmysły pobudzą cudowne zapachy dochodzące z kuchni” – gdyby chcieć poprzestać na logice, to zdanie trzeba by było zrozumieć np. tak: pierwsze wrażenie, które przekroczy próg restauracji spotka tam pobudzone przez zapachy zmysły gości. Albo tak: zmysły gości mają taką moc, że natychmiast po przekroczeniu restauracyjnego progu mogą pobudzić silne zapachy, które dotąd spokojnie drzemały sobie w kuchni. Aż strach pomyśleć, co taki pobudzony zapach może potem zrobić gościom czy profesjonalnej obsłudze!
Przykłady można mnożyć. My jednak sobie i naszym czytelnikom oszczędzimy tej lektury, a zamiast tego – za Wojciechem Nowickim – polecimy Kuchnię i Wino. Na szczęście bowiem jakość reklamujących tę restaurację tekstów pozostaje daleko w tyle za jakością serwowanych tu potraw. I wina, oczywiście.

środa, 21 grudnia 2011

Autokorekta Microsoft Word - zły doradca



W jednym z krakowskich przedszkoli zawisło na tablicy takie oto ogłoszenie. Zawisło ku przestrodze - dla tych, którzy bezkrytycznie ufają narzędziom MS Office.