sobota, 29 października 2011

Bujne życie roślin

Spośród wszystkich innych rynków rynek wydawniczy interesuje nas szczególnie – stąd przecież i chleb nasz powszedni, i coś do niego, a przede wszystkim dużo satysfakcji z pracy nad językiem i kształtem graficznym dzieł różnych – czasem mądrych, czasem pięknych, a czasem po prostu przydatnych. Śledzimy więc intensywnie, co, kto i gdzie wydał, a przede wszystkim – dlaczego nas przy tym nie było :-).
I otóż ostatnio wyśledziliśmy książkę Kamila Sipowicza, o której wydawca pisze tak: „Czy marihuana jest z konopi? – projekt Kamila Sipowicza i wydawnictwa Baobab, to unikatowa pozycja na polskim rynku. Stanowi biografię kontrowersyjnej rośliny, jaką są konopie” (więcej tutaj).
Przetarliśmy oczy, napiliśmy się wody, pobębniliśmy palcami najpierw o blat stołu, a potem o klawiaturę i oto, jaki efekt: niezawodny Kopaliński upewnił nas, że biografia to „życiorys postaci znanej, wybitnej”.
Fakt, Kopaliński nie musi mieć racji – język żyje, zmienia się, słowa zmieniają znaczenia (pisaliśmy o tym niedawno), a antropocentryzm był dobry, ale w renesansie, a to, jak wszyscy wiedzą, było naprawdę dawno temu. Rośliny też mogą mieć swoje życie, niektóre z nich – nawet życie bujne, pełne tajemnic, życiowych zakrętów (wiją się i wiją), porażek, od których więdną, i sukcesów, którymi rozkwitają. Przy okazji odkryliśmy nawet, że całkiem niedawno „czysto polski” (!), jak napisała o nim „Gazeta Wyborcza”, zespół naukowców odkrył, że rośliny nie dość, że myślą i rozmawiają ze sobą, to w dodatku: mają pamięć! (więcej tutaj). Biografia marihuany wpisuje się zatem w nurt najnowszych naukowych odkryć – pomyśleliśmy. Oto hit! Życiorys – niektórzy chcieliby go nazwać raczej dziejami grzechu – ziarenka, które długą przebyło drogę, prześladowane przez jednych, pożądane przez innych, i dało plon, także ten literacki. W głowie mieliśmy już jakąś sensacyjną historię, różne intrygi, tu fascynującą rozmowę, tam ciekawe przemyślenia, których nie wypada pominąć w lekturze, jeśli nie chce się stracić ważnego elementu wartkiej akcji, na końcu zaś happy end (wszak Palikot o niego walczy). A wszystko to przekazywane z pokolenia na pokolenie (pamięć!) i w końcu spisane – nie przez roślinę wprawdzie, ale ręką człowieka. Imponujące!
Niestety, jak się okazało, nasze projekcje nijak się miały do tego, czym jest reklamowana przez wydawcę książka. Czy marihuana jest z konopi? to bowiem tak naprawdę historia jednego gatunku, dokumentacja zastosowań tej rośliny w dziejach ludzkości oraz zbiór związanych z nią unormowań prawnych, religijnych czy obyczajowych.
Szkoda – ale i nic straconego. Może wkrótce wytropimy coś, co będzie bliższe naszym wyobrażeniom? Jakieś „Żywoty grochu, kapusty i innych spośród zielonej braci”, tworzone na kształt średniowiecznych hagiografii? Czekamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz